Nauczycielu "etykietujący", ten tekst jest przede wszystkim do Ciebie. Ale znajdą w nim dużo prawdy wszyscy czytelnicy.
Kojarzysz tego ucznia, który "ciągle" gada na Twoich lekcjach? A tego, który się "notorycznie" spóźnia? A ta uczennica, która "nigdy" nie odrabia pracy domowej? Ile razy zwróciłeś im uwagę? Ile razy miałeś dość, wpisałeś uwagę, powiadomiłeś rodziców? Ile razy puściły Ci nerwy i powiedziałeś kilka słów za dużo?
A ile razy usiadłeś z tym uczniem/uczennicą by na spokojnie porozmawiać, zapytać, dowiedzieć się czemu gada, spóźnia się, nie odrabia pracy domowej? Nigdy? Łatwiej wrzucić do worka "niegrzeczny", nadać etykietę, definicję, podciągnąć pod własną interpretację?
Witek gada na lekcji, bo czuje się niepewnie i chce na siebie zwrócić uwagę. Janek spóźnia się, bo ma dużo dodatkowych zajęć i nie ma kiedy odpocząć. Ania nie odrabia pracy domowej, bo nie rozumie ćwiczenia, a w domu nikt jej nie umie wytłumaczyć. Artur ciągle wpada na meble i przewala się po podłodze robiąc dużo hałasu, bo ma problemy z integracją sensoryczną i potrzebuje silnych bodźców dotykowych. Franek zaczyna śpiewać na lekcji, bo to pomaga mu się wyciszyć w sytuacjach stresowych. Wymieniać dalej?
Nauczycielu, niezależnie od tego ile zarabiasz, niezależnie od tego czy jesteś w szkole publicznej, niepublicznej, w mieście czy na wsi, niezależnie od tego czy uczysz polskiego, czy angielskiego, matmy czy historii, Twoje słowa mają dla Twoich uczniów duże znaczenie. I wyobraź sobie, że na te Twoje "nieznośne", "niegrzeczne" dzieciaki również, mimo, że wydaje Ci się, że nie słuchają co do nich mówisz. No więc słuchają. Zapamiętują. I zaczynają w nie wierzyć.
Mam nowego ucznia, uczę go od niedawna, jest w piątej klasie. Na naszym pierwszym spotkaniu po pytaniu o to, co robią na lekcjach angielskiego dowiedziałam się, że z angielskiego to on jest kiepski. Odpowiedziałam, że moim zadaniem w takim razie jest pokazanie mu, że się myli. I na tym się koncentrowałam, na pokazaniu mu, że rozumie co do niego mówię, że odpowiada na pytania, że robi ćwiczenia, że rozumie zasady gramatyczne. No kurde, kiepsko sobie radzi? Kiepsko to sobie radziła z emocjami jego nauczycielka... .
Kilka lat temu poszłam na hospitacje do szkoły podstawowej. Po raz pierwszy spotykam grupę dzieci, podchodzi do mnie jeden chłopiec i zaczyna ze mną rozmowę. Opowiada mi, że jedzie do dziadka i że z dziadkiem na pewno będą majsterkować. Nagle reszta dzieci zaczyna go przekrzykiwać. "Proszę Pani to jest Tymek. Tymek jest zawsze niegrzeczny, proszę nie zwracać uwagi!". No i nagle Tymek kończy opowieść o dziadku i wskakuje na parapet i zaczyna tańczyć. Zaszufladkowany. Dzwonię do Tymka mamy - dowiadując się kim jestem zaczyna pytać zrezygnowanym tonem, co znowu Tymek zrobił i że ona już się umówiła ze szkolnym psychologiem i chyba go skierują na jakąś diagnozę. Tłumaczy i tłumaczy i tłumaczy się, broniąc się przed kolejnym atakiem. Bach, słowa nauczyciela trafiły niestety również do głowy mamy i kiełkują.
Nauczycielu, masz bardzo ważne zadanie. Kształtujesz człowieka. Nie zapominaj o tym pisząc kolejną uwagę, że "głupio się śmieje", "histerycznie płacze", "ma non stop humory". Bo potem, o zgrozo, Twoje słowa latają mu po głowie nawet w wieku 33 lat... .
Nikt Ci nie każe być nauczycielem, możesz zmienić pracę, jeżeli nie rozumiesz jak wielka odpowiedzialność na Tobie spoczywa. Może nie będziesz mieć długich wakacji, ale przynajmniej nie zniszczysz czyjegoś poczucia własnej wartości... .
Komentarze
Prześlij komentarz